Gi, hakama, kaku obi, shitagi, czasem tabi – to elementy kompletnego ubioru iaidoki. Gi i hakama zazwyczaj są w czarnym kolorze, taki jest wymóg dla tej sztuki walki. Mogą być również w kolorze białym. Czerń i biel – ulubione kolory Coco Chanel. Mówiła o nich: Czarny i biały – oba kolory są pięknem absolutnym. To perfekcyjne połączenie. Ubierzcie kobietę na bal na biało albo na czarno, nie będzie widać nikogo innego. Ciekawe czy Chanel miała okazję zobaczyć kiedykolwiek jak wyglądają i trenują spadkobiercy spuścizny samurajów. Często powtarzała, że kolor czarny detronizuje wszystko. Pewnie dlatego tak dobrze wyglądamy. Koleżanka oglądając zdjęcia ze stażu iaido, określiła nas mianem: DOSTOJNICY. A tak poważnie, to czarny strój jest bardziej praktyczny. Pierwsze cztery kata (formy) wykonujemy siedząc lub klęcząc – „wycieramy” podłogi różnych sal gimnastycznych hakamą. Gdyby była biała, to już w połowie treningu byłaby brudna. Po wielu praniach zrobiłaby się szara i mało elegancka. Jednakże biały zestaw gi i hakama ma swój niewypowiedziany urok. Sensei, u którego trenuję, poprowadził kiedyś zajęcia ubrany cały na biało. Odniosłam wtedy wrażenie, że podczas zwykłego treningu zrobiło się jakby bardziej uroczyście. Może nauczyciele iaido powinni zawsze ubierać się na biało? Chociaż założenie jest takie, że nauczyciel i uczeń nie wyróżniają się strojem. Biały zestaw nie jest obecnie popularny. Nawet w Japonii nie był. Jednak pojawił się mistrz, który dążył do tego, aby to zmienić. Słynny japoński szermierz Nakayama Hakudo nakazał swoim uczniom, żeby ćwiczyli w białym gi i białej hakamie. W dojo nie wolno wyglądać niechlujnie. Zatem wymagało to od nich częstszego prania stroju. Biały jest bezkompromisowy i nie ukryje tyle co czarny. Mistrz zrobił to w celu poprawy higieny trenujących. Musiał zastosować taki „podstęp”, żeby zmusić uczniów do dbania o czystość ciała i ubioru.
Niemałym wyzwaniem jest zakup każdej części stroju – szczególnie dla osoby, która wcześniej nie ćwiczyła sztuk walki. Skoro kolor jest już ustalony, to jeden problem z głowy. Pozostaje rozmiar. Jak kupić przez internet, w odpowiednim rozmiarze „plisowanie spodnie do sztuk walki”, które nie przypominają innych spodni? Przez 2 dni oglądałam filmy na YouTube, w których pokazywano jak zdjąć miarę, żeby hakama nie ciągnęła się po ziemi oraz inne ciekawostki takie jak jej składanie. Z gi było łatwiej i chociaż rozmiar dobrałam odpowiedni, to wydawało mi się że jest za duże. Zbyt dopasowane być nie może, ponieważ będzie krępować ruchy. Doceniłam to dopiero ćwicząc w nim całymi dniami na stażach. Pozostał jeszcze materiał… rayon (sztuczny jedwab), poliester, bawełna, tetron i kombinacje ich wszystkich. Co wybrać? Grubszy czy cieńszy? Jak każdy z nich będzie się układał? Jak będzie się zachowywać po wielu praniach? Mówią, że „nie szata zdobi człowieka.” Coś jednak musi. Pracując w biznesie nauczyłam się jednego – pierwsze wrażenie robi się tylko raz. Wtedy przeważnie decyduje wygląd, a dopiero z czasem stają się istotne kolejne elementy. Coco Chanel stawiała na klasykę, prostotę, funkcjonalność. Słowa te idealnie opisują najlepsze cechy ubioru iaidoki. Po wielu dylematach w końcu kupiłam gi i hakamę z grubej bawełny z domieszką sztucznego jedwabiu. W zimie nie marzłam w dojo, ale w lecie czułam się jak żołnierz w pełnym rynsztunku trenujący wytrzymałość na Saharze. Przez pierwszy rok treningów nie zainwestowałam w drugi komplet – cieńszy, lżejszy… inny, ponieważ chciałam nabrać pewności, że iaido to jest to, czego zawsze szukałam. Teraz jestem gotowa wstawić nową szafę, w której będzie miejsce na wszystkie moje „komplety strojów” do iaido, jakie będę kupować w przyszłości. Dobrze, że krój gi i hakamy nie ulega presji mody i pozostaje „niezmiennie tradycyjny”. Klasyka to klasyka. Dlatego jest taka piękna i podziwiana przez pokolenia, które pomimo że nieustannie z nią walczą eksperymentując i łamiąc zasady, to ostatecznie uznają jej wyższość i znowu czynią ją punktem startowym, z którego wybijają się jak z trampoliny ich inspiracje.
Po pierwszych udanych zakupach, przyszedł czas, aby ubrać to wszystko. Na początku nie miałam pojęcia jak duże znaczenie w pracy z mieczem będzie miało staranne ubieranie się. Obserwowałam jak robią to koleżanki i koledzy w szatni. Prosiłam ich, żeby pokazali mi jak zawiązać hakamę, bo już po ilości pasków (himo), które są do niej przyszyte, widziałam, że łatwo nie będzie. Na szczęście jest tak intuicyjnie uszyta, że przynajmniej nie miałam problemów z odróżnieniem przodu i tyłu. Hakama ma 7 plis (zakładek, kantów). Pięć znajduje się z przodu, a dwie z tyłu. Każda z tych plis oznacza cnoty, którymi powinien się kierować trenujący: dobroć, sprawiedliwość, uprzejmość, mądrość i inteligencja, szczerość i uczciwość, lojalność, wierność, honor. Dobrze stosować je w życiu, a nie tylko mieć na hakamie. W zakładaniu gi (wierzchniej bluzy) musiałam zapamiętać, która strona (prawa czy lewa) ma być na wierzchu. Dopóki żyję – zawsze lewa. Prawa strona gi była na wierzchu wtedy, gdy ubierało się osobę zmarłą. Warto to wiedzieć, żeby w dojo nie wyróżniać się akurat w ten sposób.
Ubieranie się w strój do iaido powinno stanowić swego rodzaju przygotowanie się do treningu, element wyciszenia, a nawet mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że to moment kontemplacji. Uświadomiłam sobie, że poszczególne elementy stroju powinnam zakładać bez pośpiechu. W japońskich filmach najlepiej widać z jaką uważnością ubierali się lub byli ubierani samurajowie. Pośpiech wszystko psuje. Gdy wpadam do szatni w ostatniej chwili i mam tylko 10 minut na to, aby się przebrać, to za każdym razem zrobię coś źle, ponieważ myślę tylko o tym, że jestem już spóźniona. Szybko ubieram shitagi (koszulka pod gi) i wiążę ją byle jak. Na nią nakładam gi i zaczynam oplatać się pasem na wysokości bioder. Często przez pośpiech pas kaku obi, który ma prawie 4 m, jest zbyt luźno lub zbyt mocno zawiązany. To skutkuje tym, że iaito (miecz do ćwiczeń) nie jest ułożony prawidłowo i podczas poruszania się – rękojeść podnosi się czasem, aż pod samą brodę. Zdarzyło mi się nieraz, że miecz sterczał tak wysoko, że ciężko się go wyciągało i wkładało do saya (pochwa miecza). Szczytem mojego pośpiechu było włożenie dwóch nóg do jednej nogawki hakamy i zawiązanie himo. Zapewniam, że pomimo iż hakama wygląda jak spodnie hip-hopowców z szerokim krokiem, to nie da się przełożyć nóg w nogawkach bez konieczności ponownego rozwiązania się. Trochę to trwa. Dlatego przychodzę wcześniej na trening, aby dobrze się ubrać. Szczególnie, że nie mam jeszcze wprawy. Prawidłowe ubranie się wpływa na komfort podczas treningu i jest też wyrazem szacunku.
Są takie okazje w życiu, kiedy wyjątkowo dbamy o to, w co się ubierzemy, jak to będzie na nas leżeć, jak zostaniemy ocenieni. Szyjemy garnitur lub sukienkę do ślubu, wybieramy kreację na chrzciny pierwszego dziecka, dobieramy strój na odbiór ważnej nagrody. Dbamy o każdy szczegół i staramy się jak najlepiej przygotować przed tak wyjątkowym momentem. Strój dodaje powagi i elegancji, kształtuje postawę, poprawia lub pogarsza odbiór naszej osoby przez otoczenie. Stare przysłowie mówi: „jak Cię widzą tak Cię piszą”. Dlatego traktuję wyjątkowo ten moment ubierania się w szatni. Iaido już na etapie wyboru ubioru i sposobu noszenia go – uczy dbania o szczegóły, szlifowania dobrych nawyków i cierpliwości. Szczególnie ta ostatnia bardzo się przydaje.
Często oglądam czarno – białe zdjęcia mistrzów miecza. Zatrzymane w kadrze momenty, w których prezentują piękno, powagę i elegancję tej sztuki walki. Taki „vogue japońskich szermierzy”. Nie ma tam krzywo zawiązanej kokardy z himo czy wystającego nad hakamę pasa obi. Ich nienaganne stroje podążają w cichej zgodzie za każdym ruchem, stając się wzorcem ponadczasowej staranności.